„Jestem, tęsknię, mówię” Yūko Tsushima

Zawsze bardzo trudno jest mi oceniać zbiory opowiadań, gdyż są one nierówne. Nie zdarzyło mi się jeszcze czytać takiego zbioru, w którym wszystkie teksty byłyby tak samo dobre albo zachwycające. I podobnie jest także z tym autorstwa Yūko Tsushimy. Wiele z opowiadań nabiera jednak znaczenia, głębszej wymowy, gdy przeczytamy wstęp, w którym zawarte są ważne fakty z życia autorki. Śmierć lub odchodzenie bliskich poznała w bardzo wielu aspektach i rolach – jako córka, siostra, matka, żona. I te doświadczenia nadały kierunek i zdeterminowały pojawiające się w opowiadaniach wątki i tematy.

Najbardziej interesujące dla mnie były te, w które wplątane były elementy z kultury Ajnów (można powiedzieć rdzennych mieszkańców Japonii, którzy byli tam przed przodkami dzisiejszych Japończyków, napływających głównie z Chin). Ciekawe było opowiadanie o pieśni o nieobecnym ojcu, który miał powrócić w rodzinne strony jako ptak bez głowy, lecący na czele stada – autorka pokazuje, jak ta legenda była przekształcana i przekazywana dalej przez poszczególne bohaterki. Drugie moje ulubione opowiadanie nawiązuje do legendy o chłopcu, któremu nie chciało się pójść po wodę nad rzekę i za karę został umieszczony na księżycu, a narratorka owładnięta obsesją poznania pierwotnej wersji tej przypowieści, przypomina sobie jednocześnie, co zdarzyło się z jej dzieckiem.
Nie były to jedyne dobre opowiadania, ale te dwa najbardziej utkwiły mi w pamięci.

Warto też pamiętać, o czym dowiedziałam się na Tajfunowym Klubie Książkowym, że autorka o tyle się wyróżnia, że pisze o sprawach, o których na co dzień w Japonii nie mówi się zbyt dużo (ból po utracie bliskich czy smutek), bo ważne jest, aby dać z siebie wszystko i nie pokazywać po sobie, że coś jest nie do końca w porządku („ganbare”). Książkę całościowo oceniam jako dobrą, choć nie zachwycającą.

Komentarze