„Planeta małp” Pierre Boulle – książka czy film?
Książka zaczyna się od tego, że pewna para podróżująca przez kosmos znajduje butelkę, jak za dawnych czasów na morzu, w której jest dziennik. Są to zapiski dziennikarza, który wyruszył wraz z profesorem i jego asystentem na pewną daleką planetę, bardzo podobną do Ziemi. Tam okazuje się, że ludzie są pozbawionymi głębszego intelektu dzikimi stworzeniami, a małpy – szympansy, goryle i orangutany – osiągnęły poziom cywilizacyjny równy temu, który był kilkadziesiąt lat wcześniej na Ziemi. Dziennikarz ostatecznie trafia do świata małp, gdzie musi udowadniać, że w przeciwieństwie do ludzi na tej planecie, jest istotą rozumną, a nie tylko naśladuje zachowanie małp.
Myślę, że gdybym nie widziała filmu, to byłabym naprawdę zachwycona końcowym plot twistem – a nawet dwoma. Ale ponieważ wiedziałam mniej więcej, co może się wydarzyć, to zaskoczenia nie było. Niemniej jednak uważam, że Planeta małp jest bardzo dobrym, klasycznym science-fiction. Oczywiście, czasami nieco naiwnym, ale jednak ze świetną koncepcją i tym, co bardzo lubię – pewnego rodzaju odwróconym porządkiem świata. Nie zmienia to faktu, że z ust głównego bohatera co i raz wydobywają się słowa pełne zadufania, ludzkiej próżności. Bohater niby współpracuje z rozumnymi małpami, ale wciąż w pewien sposób nimi pogardza, czuje się od nich lepszy i ma wizję człowieka jako mesjasza gatunków – musi przyjść i zrobić porządek. Autor jednak czasami go temperuje, jak chociażby w scenie, kiedy ma się z małpią protagonistką pocałować – w filmie jest to pocałunek na dwa fronty, bo i szympansica została obcałowana, jak i ludzka kobieta, która w wersji filmowej umiała mówić, w książce zaś jest taki fragment:
„Już mamy się pocałować jak para kochanków, gdy nagle Zira wzdryga się instynktownie i odpycha mnie gwałtownie od siebie.
Podczas gdy stoję zaskoczony, nie wiedząc jak zareagować, Zira zasłania pyszczek swoimi długimi, włochatymi łapami. I nagle ta ohydna małpica oświadcza mi z rozpaczą w głosie, wybuchając płaczem:
– Mój kochany, to niemożliwe. Żałuję, ale nie mogę, nie mogę. Jesteś naprawdę zbyt okropny!” (s. 172)
Podsumowując, jest to stare, całkiem dobre sci-fi, które nie tylko daje rozrywkę, ale też pozwala na chwilę zastanowienia, czy aby na pewno człowiek jest tak wspaniały, jak mu się wydaje, czy jego ewolucja i osiągnięty poziom cywilizacyjny nie były w dużym stopniu dziełem wielu przypadków. I choć gdzieś tam pobrzmiewa, że jednak małpy wzięły wszystko od ludzi, to zakończenie pokazuje, że nie musi to wyjść im na złe. Co do filmu z 2001 roku to jest on bardzo hollywoodzki pod wieloma względami i choć poniekąd kończy się podobnie, to o wiele mniej trzyma się kupy, niż książka.
Tłumaczenie: Krzysztof Pruski, Krystyna Pruska
Wydawnictwo Iskry
1980
Komentarze
Prześlij komentarz