„Cytryna” Motojirō Kajii

„Cytryna” Motojirō Kajii | fot. Jeden akapit
Autor żył w Japonii na początku XX wieku i zmarł w wieku 31 lat. I choć zwykle sam pisarz interesuje mnie znacznie mniej niż jego dzieło, to w tym wypadku trudno jest oddzielić jedno od drugiego. Kajii, podobnie jak wspominany już przeze mnie dwukrotnie rumuński pisarz Max Blecher (Rozświetlona jama. Dziennik sanatoryjny oraz Zabliźnione serca), wiódł życie naznaczone chorobą i zbliżającą się śmiercią. Blecher bardziej skupił się na wnętrzu, na stworzeniu pewnej filozofii i wyjścia z własnego ciała, za to Kajii z większą uwagą patrzy na otaczający go świat i małe jego elementy – to one zajmują jego myśli, to one są godne, by o nich napisać. Ot, chociażby jak te zimowe muchy i ich zachowania – pewna ospałość, brak energii i poczucia sensu. Łączy w swoich rozmyślaniach piękno świata ze świadomością jego przemijania i bliskości śmierci, jak w opowiadaniu Pod drzewami wiśni

Po dłuższym czasie od przeczytania stwierdzam, że z całego zbioru zostało mi pewne wrażenie, raczej tylko odczucia, takie małe uchwycone miniaturki. Całość sprawia dobre wrażenie w czasie lektury, ale im dalej od przeczytania, tym bardziej opowiadania te się zacierają. Nie stanowią przełomowego dzieła, ale pozwalają na chwilę zatrzymać się przy sprawach, na które autor zwraca czytelnikowi uwagę.

 

Tłumaczenie: Anna Karpiuk
Wydawnictwo Tajfuny
2020


 

Sprawdź też moje teksty o innych książkach wydanych przez Tajfuny: Zmierzch, Ukochane równanie profesora, Niedźwiedzi bóg, Gąsienica, Gorączka złotych rybek, Układ(a)ne.

 

Komentarze