„Wiatr” Jozef Karika
Po pierwsze Karika ma dość ciekawe pomysły na historie, które nie tylko osadza właśnie w bliskich nam realiach, w miejscach, w okolicy których każdy z nas mógł być, prowadzi je też z narastającym napięciem, co w przypadku horroru jest zdecydowanie wskazane.
Po drugie, mnie akurat nie przekonuje tłumaczenie wszystkiego zjawiskami nadprzyrodzonymi – wtedy zdecydowanie mniej mnie taka historia rusza. I choć podobało mi się, że autor wrzucił tutaj postać z ludowych opowieści, blisko powiązanym z naszym halnym, to jednak bardziej ceniłabym tę historię, gdyby była niepewność, pewna szansa, że może jednak jest jakieś racjonalne wytłumaczenie tego, co się działo.
Po trzecie, choć nie do końca czułam tę historię pod względem wiarygodności (nawet biorąc pod uwagę, że bliżej temu do fantastyki niż powieści), to jednak przez większość czasu czułam, że jest to przyzwoity średniak – bez wielkich zachwytów, ale który może być przyjemną rozrywką z ciarkami na plecach. Niestety, ostatnia część – gdy autor przez długi czas snuje swoje pseudofilozoficzne rozważania, które nie mają do końca uzasadnienia w danym momencie i bardziej nudzą niż pozwalają cokolwiek lepiej zrozumieć – trochę mnie zniechęciła do tego tytułu i raczej z tego względu polecać go nie będę. I tak jak w Szczelinie te różne koncepcje i rozważania wplecione w odpowiednich momentach w trakcie opowieści działały dobrze, tak w Wietrze wrzucenie ich na koniec całkowicie rozwaliło całą konstrukcję i zamiast odczucia, że nie było idealnie, ale trochę się bałam, więc ostatecznie na plus, po zakończeniu główną zwieńczającą myślą było, że autor zakończył bełkotem i nie chce mi się trochę myśleć o tej historii. Dobre opowieści grozy to te, które pozostawiają czytelnika samego z jego myślami w odpowiednim momencie.
Komentarze
Prześlij komentarz