„Cuda wianki” Aneta Jadowska

„Cuda wianki” Aneta Jadowska | fot. Jeden akapit
Cuda wianki to zdecydowanie godna kontynuacja Cud miód Malina, czyli opowiadań o rodzinie Koźlaczek. Tym razem opowiadania są nieco dłuższe, a narratorkami są inne członkinie klanu, a nie tylko Malina. Wracamy do Zielonego Jaru, aby poznać sprawę aresztowania Aronii i rozwiązania tej zagadki z kotami w roli głównej, wybierzemy się z prababcią Narcyzą i jej przyjaciółkami harpiami na ratunek dawnej koleżance, a wraz z pozornie spokojną garncarką Rutą rozwikłamy zagadkę śmierci jej kolegi po fachu.

Dla mnie opowiadania o rodzinie Koźlaczek to zdecydowanie ten typ literatura zwany cosy albo comfort read, czyli książki sprawiające po prostu przyjemność samym swoim istnieniem i wykreowanym światem. To historie, do których można wrócić, kiedy rzeczywistość za bardzo przytłoczy, bo tutaj choć bywa złowieszczo, niepokojąco i straszno, to na końcu zawsze się okazuje, że w rodzinie siła i dobro zwycięża, a świat nie jest taki zły.

 

Polecam też mój wpis o całym dorobku autorki ze świata Thornverse >>

Komentarze