„Dolina Muminków w listopadzie” Tove Jansson

„Dolina Muminków w listopadzie” Tove Jansson  | fot. Jeden akapit
Kiedy zaczęła się kalendarzowa jesień, poczułam, że potrzebuję najbardziej jesiennej książki z mojej biblioteczki. Muminki czytałam kiedyś w szkole, ale chyba tylko opowiadania, nie pamiętam zbyt dobrze, za to świetnie pamiętam serial animowany wyprodukowany w Japonii. Choć planuję przeczytać wszystkie części, to na pierwszy ogień poszła ostatnia część cyklu.

W tej części muminki są nieobecne, a wiele postaci – Paszczak, Filifionka, Homek Toft, Mimbla, Wuj Truj i Włóczykij – urzęduje w ich domu. Przyznam, że w wielu momentach czułam ukłucie w sercu, ponieważ prawie każdy z tych bohaterów ma w sobie jakiś smutek, żal czy strach. 

„Paszczak obudził się powoli i gdy tylko stwierdził, że jest sobą, zapragnął być kimś innym, kimś, kogo nie znał. Czuł się jeszcze bardziej zmęczony niż wtedy, kiedy kładł się spać, a tu tymczasem nastał już nowy dzień, który będzie trwał do wieczora, a potem przyjdzie następny, i jeszcze następny, i ten znów będzie taki sam, jak wszystkie dni w życiu Paszczaka” (s. 35). 

Dopiero dla dorosłego – który marzy, aby czasami być kimś innym i nie bać się swych marzeń, aby o pewnych rzeczach po prostu zapomnieć, aby złapać melodie i chwile, które uciekają przez palce, który chce zapobiec temu, aby potwór w jego wnętrzu już nie rósł – niektóre zdania nabierają zupełnie nowego sensu. I zapewne to jest właśnie właściwość tych dobrych i ponadczasowych książek dla dzieci, które odczytuje się na różnym poziomie w zależności od własnej percepcji i doświadczenia.

Czy książki o muminkach trzeba polecać? Z pewnością nie trzeba, ale można. A zatem czytajcie refleksje tych dziwnych stworzeń, bo może znajdziecie w nich także siebie – a kiedyż poddawać się autorefleksji, jeśli nie jesienią?

Małe trolle i duża powódź

Kometa nad Doliną Muminków

Dolina Muminków w listopadzie

Komentarze