„Wilki” Mikkjel Fønhus
Kiedy czytałam Zaczarowanego łosia Fønhusa, obiecałam sobie, że niedługo sięgnę po jego drugą książkę, którą miałam na półce, czyli Wilki właśnie – niestety, między jedną a drugą lekturą minęło prawie 5 lat. Mimo to mogę stwierdzić, że to, co łączy oba te tytuły, to pokazanie zwierzęcej perspektywy bez antropomorfizowania. W Wilkach z jednej strony śledzimy wędrówkę i polowania trzech wilków, z drugiej zaś hodowców renów na dalekiej północy Norwegii, którym obecność tych zwierząt jest bardzo nie na rękę i starają się je wytępić. I choć w poprzedniej książce nie brakowało scen dramatycznych, z polowaniem na nieuchwytnego łosia, tak tu scen emocjonalnie trudnych dla miłośnika zwierząt jest znacznie więcej. I to nie tylko za sprawą potyczek między myśliwymi a wilkami, pogonią za nimi, ale również w postaci okrutnego oblicza samej natury, która absolutnie nie jest dobrotliwą matką dla swoich dzieci. Przyznam, że choć książka jest krótka, to czytało mi się ją bardzo ciężko i były momenty...