„Hrapeszko” Ermis Lafazanowski
Hrapeszko zajmował się cięciem winorośli nad rzeką Wardar, jednak różnymi zbiegami okoliczności trafia w różne miejsca Europy, aby na dłużej osiąść w Szwajcarii i zająć się wytwarzaniem przedmiotów ze szkła. I choć jest prostym człowiekiem, to oprócz opanowania wielu języków, doświadcza także pewnej mistyki podczas tworzenia dzieł sztuki.
Zacznę od tego, że pewne książki trafiają mocniej, podobają się bardziej, gdy rzeczywistość współgra z treścią książki. Gdy rozpoczęłam czytanie, byłam na pokazie w krośnieńskim muzeum i widziałam proces tworzenia szkła. Dlatego książka od razu dostała wyższe noty ;) W drugiej kolejności podobał mi się humor i czasami miałam wrażenie, że Lafazanovski jest bałkańską wersją Italo Calvino z „Rycerza nieistniejącego”. Sporo było absurdalnych dialogów i zmyślań głównego bohatera, a jednocześnie przemycone fakty historyczne czy poglądy filozoficzne. Hrapeszko ujął mnie za serce, bo choć jego życie było barwne, to nie ustawał w podkoloryzowaniu go jeszcze bardziej. Jestem świadoma, że nie każdemu ten tytuł przypadnie do gustu, ale mnie zdecydowanie kupił.
#eurobooktrip 🌍 Macedonia