„Achaja” Andrzej Ziemiański

Do zdjęcia obrazującego „Achaję” przydałyby mi się jakieś panoplia w tle, ale że dziwnym trafem nie posiadam, dlatego w tle obraz*, który nieco pasuje klimatycznie.

Doceniam pomysł osadzenia akcji w starożytności wyimaginowanych krain, tak samo fabuła dosyć ciekawa. Pierwszy tom to takie bardziej wprowadzenie (obszerne, swoją drogą) do właściwej historii, gdzie będą już zapewne większe intrygi polityczne i inne ludzkie zawiłości. Podobała mi się pomysłowość z jaką został poprowadzony los Achai w dalszej części książki.
Jednak raczej nie planuję czytać dalszych części, a to dlatego że nie podobał mi się zbytnio styl autora. Często wymiana zdań wypadała mało naturalnie, były powtarzane pewne sformułowania, a przeklinanie wielu bohaterom wychodziło średnio, mało wiarygodnie. Słyszałam, że w kolejnych częściach Ziemiański poprawia swój warsztat i w najnowszym „Virionie” daje się odczuć znaczącą różnicę w stylu. Jednak nie jestem pewna, czy będę tak wytrwała ;) Myślę, że warto w każdym razie spróbować z tą serią. Zdarzają się też zabawne fragmenty i takie, gdzie autor puszcza oko do czytelnika, wplatając myśli, zdania i pojęcia, które pojawiły się w późniejszych czasach, a bohaterowie wpadają na nie tak mimochodem (np. teoria heliocentryczna albo dlaczego rozprzestrzenia się zaraza).

---------------
* Jest to reprodukcja obrazu „Atropos”, który namalował Karol Bąk.