„Czekoladki dla Prezesa” Sławomir Mrożek
Krótkie opowiadania, w których bohaterami są bezimienni pracownicy jakiegoś przedsiębiorstwa lub jednostki państwowej – Prezes, Księgowy, Referent i inni. Choć historie dzieją się w PRL-u, to jednak wiele z absurdów można przełożyć na nasze, wciąż bardzo biurokratyczne, czasy. Niektóre sytuacje są zabawne, inne powodują uśmieszek przez łzy, część z nich nie powoduje zbyt wielu emocji. Ot, jak w życiu i zbiorze opowiadań. To co najbardziej zapamiętałam, to kilkulinijkowy opis poczynionych działań (zwołanie zabrania, wprowadzenie uchwały, głosowanie), aby podjąć decyzję o niespóźnianiu się pracowników. Albo opowiadanie, w którym w okolicy kręcił się pies, o którym bohaterowie myśleli, że jest policyjny i że szpieguje – aby mu się nie narażać i nie dać powodów do raportowania, wszyscy sprawowali się idealnie, a narrator opowiadania oznajmił, że przez tę sytuację spóźnił się godzinę do domu na obiad, bo wyszedł z pracy o czasie. Opowiadania pozwalają sobie przypomnieć, że kiedyś choć nie było łatwiej, to teraz z pewnej perspektywy możemy mieć wrażenie, że było zabawniej, a świat, który teraz znamy jeszcze głównie z urzędów czy z poczty, był wszechobecną normą.