„Dom nad łąkami” Zofia Nałkowska

„Dom nad łąkami” Zofia Nałkowska | fot. Jeden akapit
Nałkowska opowiada historie ze swojego rodzinnego domu pod Wołominem. Pokazuje tamtejszą okolicę, przyrodę, lasy, ale przede wszystkim ludzi mieszkających na tej wsi.

Są historie zabawne, jak choćby ta o rodzinie Dziobaków, w której choć ludzie obsadzani w rolach męża i żony się zmieniają, to jednak nazwisko pozostaje. 

W dużej jednak mierze odczuwam wiele zawartych tam historii jako smutne, a do tego są w nich też takie, gdzie zupełnie jawna jest przemoc wobec kobiet. I tak mamy żonę jednego z synów gospodarza, która jest naprawdę piękna i pracowita, ale ponieważ nie pozostała „czysta”, to jej zalety nie mają żadnego znaczenia. Jest też historia Magdy i jej zupełnie absurdalnego uczucia do leśniczego – jej rodzina nakłania ją do oddawania mu się za drewno na opał, a jednocześnie pomiata nią. Szczególnie absurdalne jest to w momencie, gdy jej ojciec pije razem z leśniczym i wspólnie nabijają się z młodej dziewczyny. 

Książka miała być lekturą przyjemną, pełną pocieszenia i choć po części była, to jednak nie potrafiłam nie widzieć i nie odczuwać tej goryczy związanej z traktowaniem kobiet. Ale może to okoliczności, w jakich przyszło mi czytać ten tytuł, miały na to wpływ. Niemniej jednak Nałkowska pisze bardzo dobrze, o czym miałam okazję przekonać się już przy okazji lektury książki Kobiety, jej debiutu. Myślę, że to jednak z tych autorek lektur szkolnych, którą warto sobie odczarować i sięgnąć jako dorosły, świadomy czytelnik.

 

Tytuł czytałam w ramach akcji Lato z Nałkowską (mimo że tytuł przeczytałam jesienią!), organizowaną przez Pyzę z bloga Pierogi Pruskie.

Lato z Nałkowską. Akcja czytelnicz na lato @pyza.pruska

 

Komentarze