„Czerwone wilczątko” Amélie Fléchais
Czerwone
wilczątko to krótka nowelka graficzna. Do przeczytania w 15 minut, ale
do oglądania na znacznie dłużej. Jest to odwrócona wariacja na temat
Czerwonego Kapturka, ale też nie do końca, bo choć zaczyna się podobnie –
małe wilczątko ma zanieść truchło zająca swojej babci, która sama już
nie może polować – to jednak historia idzie trochę inną nitką fabularną.
Jeśli chodzi o ilustracje to jestem zachwycona, są naprawdę bardzo piękne i w treści widać dwa style: jeden to historia wilczątka, a druga opowieść o żonie myśliwego, która jest rysowana nieco inaczej.
Jeśli zaś chodzi o treść, to pomysł był ciekawy, ale... Moim zdaniem to zdecydowanie za krótka historia, niedokończona, zbyt mało rozwinięta, żeby wydawać ją w osobnej książce. Gdyby to była jedna z miniaturek w większej całości, tak jak Przez las, to wtedy miałoby to większy sens. A tak? Pozostaje niedosyt.
Jeśli chodzi o ilustracje to jestem zachwycona, są naprawdę bardzo piękne i w treści widać dwa style: jeden to historia wilczątka, a druga opowieść o żonie myśliwego, która jest rysowana nieco inaczej.
Jeśli zaś chodzi o treść, to pomysł był ciekawy, ale... Moim zdaniem to zdecydowanie za krótka historia, niedokończona, zbyt mało rozwinięta, żeby wydawać ją w osobnej książce. Gdyby to była jedna z miniaturek w większej całości, tak jak Przez las, to wtedy miałoby to większy sens. A tak? Pozostaje niedosyt.
Mimo wszystko polecam, bo ilustracje są naprawdę piękne, ale raczej poproście kogoś o taki prezent, niż sami kupujcie ;)