„Łomskie opowieści” Emil Andreev
#eurobooktrip 🌍 Bułgaria
Autor Łomskich opowieści twierdzi, że każdy z nas posiada "wieś własnych wspomnień i snów", gdzie mieszkają "najróżniejsze obrazy i cienie". Bohaterowie opowiadań są właśnie tacy realni i nierealni zarazem. Niby żyją w Łomie, miejscowości leżącej nad Dunajem, a jednocześnie mają nietypowe doświadczenia, są uczestnikami niecodziennych wydarzeń lub sami są mocno osobliwi. Zdecydowanie można powiedzieć, że jest to realizm magiczny, bo w każdej historii znajdziemy jakiś niezwykły element – a to ktoś rozpływa się w powietrzu, a to zamienia się w zwierzę, itd. Jak to ze zbiorem bywa, opowiadania są nierówne. Moje ulubione to: Piosenka miłosna Kira na Linie, w której bohater siedzi i gra w szachy w knajpie, a jednocześnie wraca do swojej przeszłości, swojej kariery i wspomnień o synu; Druzgocące ciało Moniki, o pięknej kobiecie, której śni się nieprzyjemny sen, który pewnego razu się ziści; Zatonięcie Wenecji, gdzie mowa jest o katastrofie, podczas wylewu rzeki, a tożsamość głównego bohatera nie jest dla nas od razu oczywista.
Nie była to dla mnie wybitna pozycja, ale całkiem dobra i ciekawa w swoich niezwykłościach. I przyznam się, że nieco się zżyłam z miastem Łom i przyzwyczaiłam się do tego, że na drugim brzegu Dunaju widać Rumunię.
🔹🔹🔹
"I wtedy zdecydowała się odejść, zamilknąć i ukryć się gdzieś, gdzie nikt nie będzie się więcej zachwycał jej druzgocącym ciałem. Myślała, myślała i ostatecznie wybrała niezbyt znane miasto Łom. Pociągała ją jego trzyliterowa nazwa. Było w tym coś mistycznego. Miasto było małe i porzucone na dzikim północnym zachodzie. Poza tym zostało zbudowane na podziemnej rzece, krążyły po nim duchy Bałkańskiego, Kira na Linie, Ganiego Pajcy, Bożydara Łagodnego – wszystkich podobnych do niej męczenników istnienia nie do wytrzymania." (s. 74)
🔹🔹🔹
Autor Łomskich opowieści twierdzi, że każdy z nas posiada "wieś własnych wspomnień i snów", gdzie mieszkają "najróżniejsze obrazy i cienie". Bohaterowie opowiadań są właśnie tacy realni i nierealni zarazem. Niby żyją w Łomie, miejscowości leżącej nad Dunajem, a jednocześnie mają nietypowe doświadczenia, są uczestnikami niecodziennych wydarzeń lub sami są mocno osobliwi. Zdecydowanie można powiedzieć, że jest to realizm magiczny, bo w każdej historii znajdziemy jakiś niezwykły element – a to ktoś rozpływa się w powietrzu, a to zamienia się w zwierzę, itd. Jak to ze zbiorem bywa, opowiadania są nierówne. Moje ulubione to: Piosenka miłosna Kira na Linie, w której bohater siedzi i gra w szachy w knajpie, a jednocześnie wraca do swojej przeszłości, swojej kariery i wspomnień o synu; Druzgocące ciało Moniki, o pięknej kobiecie, której śni się nieprzyjemny sen, który pewnego razu się ziści; Zatonięcie Wenecji, gdzie mowa jest o katastrofie, podczas wylewu rzeki, a tożsamość głównego bohatera nie jest dla nas od razu oczywista.
Nie była to dla mnie wybitna pozycja, ale całkiem dobra i ciekawa w swoich niezwykłościach. I przyznam się, że nieco się zżyłam z miastem Łom i przyzwyczaiłam się do tego, że na drugim brzegu Dunaju widać Rumunię.
🔹🔹🔹
"I wtedy zdecydowała się odejść, zamilknąć i ukryć się gdzieś, gdzie nikt nie będzie się więcej zachwycał jej druzgocącym ciałem. Myślała, myślała i ostatecznie wybrała niezbyt znane miasto Łom. Pociągała ją jego trzyliterowa nazwa. Było w tym coś mistycznego. Miasto było małe i porzucone na dzikim północnym zachodzie. Poza tym zostało zbudowane na podziemnej rzece, krążyły po nim duchy Bałkańskiego, Kira na Linie, Ganiego Pajcy, Bożydara Łagodnego – wszystkich podobnych do niej męczenników istnienia nie do wytrzymania." (s. 74)
🔹🔹🔹
Komentarze
Prześlij komentarz