Podsumowanie 2023 roku
Jeśli o jakimś tytule pisałam, podepnę link do wpisu. Zawsze też piszę o książkach przeczytanych przeze mnie w tym roku, niekoniecznie w nim wydanych. Poprzednie podsumowania znajdziesz tu: 2018, 2019, 2020, 2021 i 2022.
Wyróżnienia ogólne
Jest to kategoria, do której wrzucam książki niepasujące do żadnej innej wymienionej dalej, ale o których chciałabym napisać kilka słów.
Jestem komunistyczną babą, to mój jedyny rumuński tytuł w tym roku, co uważam za haniebne, ale przynajmniej mogę powiedzieć, że była to naprawdę dobra lektura. Niby zabawna, a jednak jest to śmiech przez łzy. O tęsknocie za światem, który odszedł i przez to, że odszedł wraz z młodością, zostaje idealizowany. Doświadczenie wspólne dla krajów, które przeżyły komunizm.
Szkice malajskie to takie małe pocztówki, migawki, fragmenty z życia społeczności malajskiej w Singapurze. Niektóre obrazki są nam bardzo bliskie, inne zupełnie dalekie, historie zabawne, ale też bardzo smutne.
Trudne miłości to mój powrót do twórczości Itala Calvina, która jest niezwykle zróżnicowana i którą chcę dalej poznawać. Wszystkie opowiadania skupiają się na jakimś zdarzeniu, odczuciu osoby je przeżywającej lub skupiają się na rozłożeniu wydarzenia na czynniki pierwsze. Lubię bardzo za styl, pomysły i wykonanie.
Nocne cienie tunturi to fińskie opowiadania o Laponii, gdzie autor nie tylko skupia się na pokazywaniu pięknej przyrody, ale jako etnograf-pasjonat przedstawia czytelnikowi świat folkloru, szamanów-czarowników i ludowych bajań.
Kroniki dziwnych bestii bardzo mi się podobały ze względu na formę, czyli przedstawianie niezwykłych stworzeń w formie wpisów, gdzie początkowa wiedza jest nieco weryfikowana na końcu, a w to jest wpleciona fabuła, która scala te wszystkie bestie. I oczywiście czytelnik zostaje z pytaniem, czy to na pewno bestie są bestiami.
Ptaki i inne opowiadania to kolejny powrót do twórczości znanej mi autorki, Daphne du Maurier, a konkretnie sprawdzenie zbioru z jej najsłynniejszym opowiadaniem. I nie zawiodłam się, bo opowiadania te mają w większości ciekawe pomysły, świetny, bardziej klasyczny styl i tę nutkę grozy lub niepokoju, tak przeze mnie lubiane.
Pozostając w klimatach grozy, chcę również wyróżnić Domy i inne duchy, które wydawały mi się najpierw mocno pokręconymi opowiadaniami z brakującymi zakończeniami, a które ostatecznie okazały się spójną, ale jeszcze bardziej chorą całością, którą zaczyna się od początku, żeby zrozumieć wszystkie powiązania.
Za to Nagle trup to coś z zupełnie przeciwnego bieguna, gdyż jest to zarówno parodia, jak i pastisz na pracę w wydawnictwie. Uwielbiam humor Marty Kisiel, a tym razem kupiła mnie jeszcze tematyka połączona z nostalgią. Miło było też posłuchać kontynuacji, Wtem denat, jednak to pierwsza część trafiła do mnie bardziej i była bardzo przyjemnie spędzonym czasem.
O rdzennych mieszkańcach północy
Jest to kategoria wyróżnionych książek, w której są zarówno powieści, jak i non-fiction, wszystkie jednak w jakiś sposób, współcześnie lub historycznie, pokazują temat rdzennej ludności – głównie terenów północnych.
Córka Klanu Jeleni to opowieść osadzona w XVII wieku na terenach dzisiejszej Kanady, w której widać wpływ francuskich kolonizatorów na zniszczenie wiary i kultury rdzennych mieszkańców tych terenów.
Z kamienia i kości to opowieść młodej Inuitki z XIX wieku, kiedy wyprawy polarne i wpływy religii chrześcijańskiej nie były jeszcze aż tak znaczące. Pokazany jest tu nie tylko trud życia w tak surowym klimacie, ale też wierzenia bardzo silnie związane z przyrodą, obecnością słońca i wiarą w przodków.
Kradzież to współczesna historia rodzin należących do społeczności Saamów w Szwecji, którzy próbują zachować swoje dziedzictwo związane z hodowlą reniferów w niesprzyjających im coraz bardziej warunkach klimatycznych i społecznych. Z opowieści młodej dziewczyny poznajemy kulturę Saamów, a przynajmniej to, co nadal się z niej utrzymało, ale też rozumiemy z jakimi trudnymi emocjonalnie i psychicznie sytuacjami mierzą się członkowie tej społeczności.
Książką o ludzie Saamów jest też tytuł Panowie nas tu przesiedlili, w którym autorka zebrała i ubrała niekiedy w fabułę opowieści ludzi, którzy zostali przymusowo przesiedleni z północnych terenów Szwecji i dla których zamknęła się droga na ich letnie pastwiska reniferów, gdy okazało się, że tereny te są już częścią Norwegii. Może i brakuje pełnego rysu faktograficznego, ale nacisk jest położony na historie konkretnych, realnych osób, co pozwala na docenienie tej książki i postrzeganie jej w innych kategoriach niż monografie.
I na koniec tej kategorii Grenlandia i jej mieszkańcy oczami Polaka, czyli Nie mieszkam w igloo. Była to dla mnie lektura bardzo ubogacająca pod wieloma względami. Z prawie żadnej wiedzy o tym zakątku świata, dotarłam do etapu wyszukiwania grenlandzkiego stroju narodowego czy współczesnych zespołów muzycznych. Bardzo lubię książki, które poszerzają mój świat, a druga książka tego autora – Listy z Grenlandii – choć pisana dla dzieci, jest dobrym uzupełnieniem.
Non-fiction dla innego spojrzenia na życie
W tej kategorii mogłabym właściwie wyróżnić kolejne dwie podkategorie.
Po pierwsze książki, które pozwalają na chwilę spojrzeć na życie z perspektywy osób z niepełnosprawnościami. Nie widzę przeszkód napisana przez niewidomego dziennikarza radiowego, do tego sportowca i aktywistę, jest potężną dawką humoru, bije z niej determinacja, aby działać, coś robić, rozwijać się. Ale wbrew pozorom są tu też przykre historie, nieczułość innych ludzi. Niemniej jest to pokazanie świata osoby niewidomej z jej perspektywy, z przeciwnościami, z którymi musi się na co dzień mierzyć, a osoba widząca – nomen omen – nie widzi. Druga książka to Głusza, w której w poszczególnych rozdziałach poznajemy świat osób głuchych i problemy związane z językiem – zarówno polskim, będącym często wręcz językiem obcym dla głuchych, jak i dwoma systemami migania. Jest o problemach w najprostszych czynnościach urzędowych czy podczas wizyty u lekarza. A osobnym, bardzo poruszającym tematem w tym reportażu, są dzieci osób niesłyszących, które muszą mierzyć się z rzeczami często zbyt poważnymi jak na ich wiek. Bardzo poruszająca książka, która powoduje ogromny dyskomfort i zamęt w myślach.
Po drugie zaś książki skupione na uświadomieniu czytelnikowi jego śmiertelności, ale nie z zamiarem pogrążenia go w depresyjnych myślach. Cztery tysiące tygodni pokazuje nam, jak mało czasu tak naprawdę jest nam dane, co ma być przyczynkiem do tego, aby lepiej przeżyć życie, które mamy, zastanowić się, co jest dla nas naprawdę ważne i pewnych rzeczy nie odkładać, a inne z premedytacją porzucić. Zawsze robimy coś kosztem czegoś innego. Nigdy nie przeczytam wszystkich książek, które chciałabym przeczytać. Porozmawiajmy o śmierci przy kolacji to opowieści autora z organizowanych przez niego spotkań, podczas których rozmawia się właśnie o śmierci – osoby bliskiej lub własnej. Śmierć to coś, co czeka każdego z nas i lepiej jest się z nią oswajać, a nie odrzucać jej istnienie do ostatniego momentu. Wiele jest w tej książce momentów, gdy człowiekowi chce się płakać nad sobą samym, ale może być to coś oczyszczającego.
Słowiańskie i historyczne klimaty
Jak już pisałam, w tym roku przesłuchałam wiele audiobooków i w dużej mierze (choć nie tylko) były to kilkutomowe serie z wątkami słowiańskimi, po które pewnie nie sięgnęłabym zbyt szybko w papierze.
Zacznę jednak od dwóch pojedynczych tytułów. Dwie i pół duszy, reklamowany jako folk noir pamiętam głównie za sprawą niepokojącego klimatu, zła czającego się w ciemności i tajemnicy z przeszłości. Kwiat paproci i inne legendy słowiańskie to zbiór tekstów polskich autorek fantastycznych, który przeczytałam w okolicy nocy kupały i za sprawą którego wpadłam w słowiańskie literackie sidła. Opowiadania zróżnicowane, a po niektóre autorki postanowiłam jeszcze sięgnąć.
I właśnie tak zaczęłam cykl Wilcza dolina (Idź i czekaj mrozów, Zaszyj oczy wilkom, Wezwijcie moje dzieci oraz prequel Pierwszy opiekun), którego pierwszy tom niesamowicie mi się podobał. Świat jest zupełnie fantastyczny, słowiańskie wierzenia są tu istotnym elementem, ale autorka dodała też sporo od siebie, jak chociażby Wilkarzy i cała legenda z nimi związana. Jest główna fabuła, ale też małe historyjki z życia w wiosce, gdzie opiekunką strzegącą mieszkańców od złych duchów jest młoda, dumna dziewczyna. To mój numer jeden w tegorocznej fantastyce.
Cykl Ślady Leszego (Ślad wody, Czas cieni, Dzieci zimy, Czerwony kur, Martwy świt) również bardzo mocno czerpie z wierzeń słowiańskich, ale opowieść jest już osadzona w konkretnym czasie historycznym i miejscu geograficznym. Mieszkańcy Krukowca ciągle są narażeni na działanie różnych zmor, mamun czy strzygoni, niekiedy na własne życzenie. A jedną z głównych bohaterek jest stara Gniewicha, która ma niewyparzony język, ale też ukryte głęboko przed wzrokiem innych dobre serce. Chociażby dla niej warto przeczytać tę serię.
Z końcem roku przesłuchałam także póki co ostatni tom cyklu Powiernik (Powiernik, Widzący, Obrońcy, Wybrani), który jest osadzony we współczesnych czasach. Dlaczego przygody i bycie wybrańcem z magicznymi mocami w literaturze przydarza się tylko dzieciom lub młodzieży? Otóż jest to historia adwokata po trzydziestce, który zaczyna odgrywać znaczącą rolę w świecie słowiańskich bogów, a w jego życie na stałe wpisują się ubożęta, domowiki i inne żywiołaki. Z tych trzech jest to zdecydowanie najbardziej akcyjna seria (a tym samym wśród tych trzech ostatnia w rankingu), a Marka z tomu na coraz bardziej uderza syndrom mesjasza, ale faktem jest, że pojawiają się tu wątki z historii Słowian, istotne miejsca i niezbyt oczywiste i powszechnie znane legendy. Bardzo doceniam wprowadzenie postaci dwóch niezbyt bystrych wodników i topielicy z doktoratem jako wątku humorystycznego rozładowującego nieco przesadny patos pozostałej fabuły.
I na koniec jeszcze kilka zdań o książkach fantastycznych, ale zdecydowanie bardziej z wątkami historycznymi niż słowiańskimi.
Wiedźmy Kijowa. Miecz i krzyż to pierwszy tom serii o trzech zupełnie różnych kobietach, które przez przypadek zostają Kijowicami, czyli wiedźmami Kijowa. I to co tu mi się najbardziej podobało, to te pozornie nudne wstawki, gdzie Masza, studentka historii sztuk, zachwyca się freskami w soborze albo chodzi po Kijowie i rozmyśla, jak on wyglądał kiedyś. Były to moje ulubione fragmenty, podobnie jak te związane z twórczością malarza Michaiła Wrubla czy pisarza Michaiła Bułhakowa. Gdy fabuła zaczyna lecieć na łeb na szyję, nieco traciłam zainteresowanie, ale i tak bawiłam się przednio.
W zeszłym roku przesłuchałam pierwszą, a w tym sięgnęłam po pozostałe części z cyklu Kuzynki (cz. 2-4, czyli Księżniczka, Dziedziczki, Zaginiona) i choć do samego autora mam stosunek raczej sceptyczny, to muszę przyznać, że ten jego cykl jest naprawdę niezwykłą gratką dla osób zainteresowanych historią, alchemią, kabałą i ogólnie wszelkimi detalami historycznymi, jak chociażby wachlarz czy naszyjnik opisany z wyważoną ilością szczegółów, czy przepisem na nalewkę Stasi. Jeśli ktoś lubi pędzącą akcję, trochę jej tu znajdzie, ale nie w takim stopniu, w jakim mógłby oczekiwać. Jeśli ktoś, tak jak ja, docenia detale budujące wiarygodność opowieści i klimat, znajdzie tego dużo.
Podsumowanie
Nie był to rok niewiarygodnych zachwytów czytelniczych, książek zwalających z nóg i zmieniających życie o 180 stopni, ale było w nim trochę naprawdę dobrych lektur. Zdarzyło się kilka rozczarowań, ale albo porzuciłam ich lekturę w trakcie, albo nie warto o nich wspominać. W przyszłym roku mam nadzieję sięgnąć po kilka tytułów, które od dawna chcę przeczytać, ale których lekturę zawsze odkładam na jakiś inny, „bardziej właściwy” czas. O wielu książkach nie pisałam, dlatego to podsumowanie jest dość długie, miałam też spore przerwy w publikowaniu, ale brak presji i odpuszczenie są czasami potrzebne.
Na nowy rok czytelniczy życzę sobie trafionych lektur, które sprawią mi przyjemność lub poszerzą świat, samych pięknych zdań zarówno tych prostych, jak i złożonych, oraz więcej spokoju ducha, aby mieć przestrzeń na bardziej wymagające lektury.
Dziękuję za doczytanie do końca i będzie mi miło, jeśli w komentarzu podzielisz się swoimi lekturami, które zostaną z Tobą po tym roku.
Wszystkiego dobrego,
A.
Komentarze
Prześlij komentarz